Zanim przebrnąłem przez PEP do 2040 roku, chciałem porównać prognozy z PEP do 2025 roku, wydanego w 2005 roku z tym, co rzeczywiście udało się osiągnąć. Mamy wszak rok 2018, a PEP do 2025 roku był pierwszym takim oficjalnym dokumentem nakreślający w jakiś sposób to, jak energetyka na tym łez padole ma wyglądać. Zanim ktoś mi tu wytknie, że przecież „eeej, ale wcześniej były robione założenia do PEP do 2020 roku” – racja. To były jednak tylko założenia. Dokument o dostojnej nazwie Polityka Energetyczna Polski do (…) roku był wydawany trzy razy. W 2005, 2009 i zapewne w 2019 roku. Rada Ministrów przyjmuje go w formie uchwały, jeśli kogoś to interesuje. Wracając do meritum, PEP do 2025 roku jest (stety lub niestety) bardzo mglisty i opowiada o założeniach w formie bardzo ogólnej. Brak konkretnych prognoz, liczb, wykresów. Jest oczywiście kilka smaczków, które przedstawię w podpunktach. Sam fakt tego, że jest on napisany w sposób mało konkretny, ma swoje dobre i złe strony. Dobre są takie, że po tylu latach, gdy co poniektórzy z szelmowskim uśmieszkiem powiedzą „sprawdzam”, okazuje się, że oponent ma królewskiego pokera w ręce. Bo co sprawdzimy ? Kilka danych, parę cyferek, które równie dobrze można byłoby wyciągnąć z kapelusza. A cała reszta to całkiem nieźle napisana opowieść o tym, jak to będzie dobrze, bo być musi. Kilka danych z tego opracowania ? bardzo proszę:
1. Strona 50 – średnioroczne tempo wzrostu PKB do 2025 roku wyniesie 5,2 %. Fakty (ostatnie 10 lat) – ok. 3,8% klik1
2. Strona 51 – maksymalna wielkość importu netto energii elektrycznej nie może przekraczać 10 TWh. Póki co się udaje, w 2017 roku było to ok. 6,7 TWh klik2 tylko, że w pierwszym półroczu 2018 roku było to już 4,7 TWh klik3 zatem zbliżamy się do niebezpiecznej granicy nieprzekraczalności. Skąd ta nieprzekraczalna wartość ? Autorzy tłumaczą, że jest to ilość obecnego eksportu netto. Dlaczego więc ustalono, że 10 TWh importu nie może zostać przekroczone ? Według mnie ma to sens, bo jest to dwukrotna wartość mocy pracującej na import, która pracuje tylko na eksport. Dlaczego akurat dwukrotna ? Margines bezpieczeństwa, choć to moje domysły 🙂
3. Strona 55 – wzrost zużycia energii elektrycznej szacowane jest na 80-93% w stosunku do roku 2009. W 2009 roku zużycie energii elektrycznej wynosiło ok. 148 TWh klik4. A 8 lat później ? 168 TWh. Wzrost ? ok. 13,5% w ciągu 8 lat. Za kolejne 8 lat, idąc tą ścieżką będzie 27%. Kiepsko z tą prognozą, oj kiepsko.
4. Strona 55 – wzrost zużycia energii finalnej o 48-55%. W 2005 roku było to 92 Mtoe, w 2017 – 104 Mtoe klik5 . Jaki przyrost ? Ok. 11%. Trochę lepiej, ale bardzo daleko od prognozy.
Jak widzicie, nie powala. Nic konkretnego się nie dowiemy a z prognozami..no cóż. Mogłyby być choć ciut dokładniejsze, bo nie spodziewam się, że będą w punkt. Chociaż kto wie, może nasz PKB eksploduje do chińskich wartości, będziemy używać elektryczności na potęgę a kominki będą na ropę naftową by zwiększyć zużycie energii finalnej. Chyba się jednak na to nie zanosi.
To teraz docieramy do naszej gwiazdy w tym międzygwiezdnym pyle, czyli projekt PEP 2040. Przebrnąłem przez ten dokument, bo ponoć ma dużo obrazków i wykresów.
Cóż tam znajdziemy ? Najważniejsze punkty:
1. 60% węgla w wytwarzaniu energii elektrycznej w 2030 roku,
2. 21% OZE w finalnym zuzyciu energii brutto w 2030 roku,
3. Ograniczenie emisji CO2 o 30 % do 2030 roku (w stosunku do 1990),
4. Wzrost efektywności energetycznej o 23% do 2030 roku ( w stosunku do prognoz z 2007),
5. Wdrożenie energetyki jądrowej w 2033 roku.
Dlaczego więc nie nazywa się to polityka energetyczna polski do 2030 roku ? Bardzo sprytny zabieg z punktem 2 i 4 (porównanie do roku 1990 i 2007), procenty te wyglądają imponująco. Wciąż 60% węgla w wytwarzaniu energii elektrycznej ? To my naprawdę chcemy być krajem, który ma być kojarzony z nowoczesnymi technologiami i innowacyjnością klik6. I mój ulubieniec – energetyka jądrowa do 2033 roku. Biorąc pod uwagę fakt, że w PEP do 2030 roku, pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce miała powstać w 2020 roku, co można sobie teraz pomyśleć ? Czy ten dokument to jakieś kierunki działań, czy wróżenie z fusów ? Dlatego też osobnego rozdziału traktującego o energetyce jądrowej zawartego w tym projekcie nie komentuję.
Ponadto:
1. 50 tys. pojazdów elektrycznych do 2020 roku (czyli już za nieco ponad rok!) i 1 milion do 2025 (czy ten towar, który brali wpisując tą cyferkę na pewno był czysty ?) 400 szybkoładowarek w 32 aglomeracjach do 2020 roku. Fantastyka.
2. Ocena, że fotowoltaika osiągnie dojrzałość ekonomiczno-techniczną do 2022 roku. Co to za pojęcie i skąd ta data ?
3. Z jednej strony daje się sugestie odnośnie rozwiązywania potencjalnych konfliktów związanych z energetyką wiatrową a mieszkańcami a z drugiej brutalnie na wykresach i tabelkach wiatraki na lądzie się złomuje. Nie widzę logiki.
4. Brak jasno określonego kierunku w którym będziemy zmierzać po wydobyciu z ziemi wszystkiego co się da i spaleniu tego. Co z tego, że udział węgla zmniejszy się do 60% w strukturze wytwarzania energii, skoro nie będziemy likwidować elektrowni i nierentownego górnictwa bo w planach są wciąż nowe elektrownie węglowe ? Prognozy mówią o zużyciu 37 mln ton węgla w 2020 roku a w 2040 – 30 mln ton. Prędkość odchodzenia niesamowita 🙂
5. Zastanawia przyrost mocy w PV. Z 900 MW w 2020 do 5 200 MW już 5 lat później. Wiatraki w Polsce w czasach prosperity „rosły” w tempie ok. 600-800 MW mocy zainstalowanej/rok. Więc niby się da, ale czy wiecie, ile to jest 5 200 MW mocy w PV, ile boisk piłkarskich sumarycznie miałaby taka elektrownia ? z milion orlików 🙂 Chyba, że pójdziemy tropem Niemca i postawimy na prosumentów. Choć to u nas nie jest niestety takie oczywiste, o czym można by długo pisać.
Dużo jest takich wynalazków.Oczywiście są też dobre rzeczy, jak ogólne zrozumienie problemów energetycznych jakie czekają w najbliższych latach i próba stawienia im czoła. To w tym projekcie dobrze widać (min. klastry energetyczne, magazyny energii, usługi DSR, mechanizmy wsparcia dla nowych i czystych technologii, nastawienie nieco bardziej prosumenckie ale i dostrzeganie problemów z utrzymaniem stabilności i bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej).
Warto też wspomnieć, że w tzw. międzyczasie w związku z nałożonym na państwa UE obowiązkiem trwają prace and krajowym planem na rzecz energii i klimatu. Taki trochę kwiatek do kożucha biorąc pod uwagę jaką rolę w tym dokumencie odgrywa nasz (i nie tylko nasz) węgiel…
I wisienka na torcie: wisienka Minister przedsiębiorczości i technologii uważa, że problemy z energią powinniśmy rozwiązać sprowadzając ją z zagranicy. Chciałbym to skomentować, ale przyjmijmy, że jest na tyle późno, że mi się nie chce.
#energetyka #energetykajadrowa #oze #polityka